poniedziałek, 18 lipca 2016

O łowieniu w miejscach niedozwolonych

Jednorodna tafla jeziora nagle zafalowała. Z wody najpierw wynurzyła się głowa, potem tułów, a na końcu cała reszta. Jakiś metr od nich zanurzona po kostki w wodzie stała kobieta. Miała bladą skórę, czarne, gęste włosy opadające falami do bioder i ostre, prawie męskie rysy twarzy. Ciemne, w kolorze toni wodnej oczy patrzyły bystro na ludzi przed nią, co Klaudii niebezpiecznie skojarzyło się z obserwowaniem ofiary przez dziką zwierzynę. Kobieta była niezaprzeczalnie piękna nawet mimo łusek wystających tu i ówdzie ze skóry i małych płetw w okolicy nadgarstków i kostek. Była tak kobieca, że człowiek mógł nawet pominąć skrzela na szyi i lekko zielonkawy odcień skóry. I śmierdziała glonami.
 Jakby instynktownie cała piątka cofnęła się.
- Tutaj się nie łowi- powiedziała ociekająca wodą istota z pewnym rozdrażnieniem wyjmując haczyk zaplątany we włosy. Jej głos był niski i miękki. Można by go nawet uznać za zmysłowy, gdyby nie pogłos na końcu każdego słowa nieprzyjemnie kojarzący się z piskiem delfina uwięzionego w sieci.
- Syrena?- cicho mruknął do przyjaciół Kamil, ostrożnie zwijając wędkę.
- No co ty deklu!- Ada popukała się w czoło- Syreny mają ogon! Ta tutaj to..
- Jestem driadą - istota wyglądała, jakby była z tego dumna.
- A nie najadą..? - cicho zwróciła uwagę Sandra powodując nagłe poczerwienienie istoty
- Jestem driadą, okej?! - zaczęła krzyczeć, plując naokoło glonowatą wodą i ukazując rybie zęby. - Czemu ludzie mnie zawsze klasyfikują swoimi bajkami?! Chyba wiem czym jestem!!! Wy ludzie lubicie myśleć, że się na wszystkim znacie, atak naprawdę... - dalsze słowa zamieniły się w pisk. Driada z każdym słowem jakby zwiększała częstotliwość dźwięku, aż po chwili jej głos przestał być typowym alarmem przy wyjściu w sieciówkach, a zaczął nikomu nie znanym systemem echolokacji.
- Taak...  Z pewnością nie jesteś syreną - powoli stwierdziła Ada gdy cała piątka odetkała sobie uszy, a nie-najada powracała do swojego dawnego koloru. - One mają ładny głos. I potrafią śpiewać. - W tym momencie Ada nie zdawała sobie sprawy z wielu rzeczy, ale jedną wiedziała aż za dobrze: usłyszenie śpiewu tej driady kim czy czymkolwiek by nie była, było ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę.
 Ta jednak najwyraźniej nie miała zamiaru śpiewać. Wyprostowała się, a z jej gardła wydostał się szyderczy śmiech
- Syreny - prychnęła - Nigdy nie zrozumiem, czemu ludzie tak ślepo się nimi zachwycają. Wy myślicie, że mają piękny głos, ale ich śpiew jest bezmyślny jak cykanie świerszcza. Praktycznie niczym się nie różnią od ryb głębinowych- to ten sam gatunek. U nich za światełko robi śpiew, za małe rybki- marynarze. To w sumie świetne podsumowanie całej ludzkości: Uważają się za panów świata, a zostają przechytrzeni przez istotę o mózgu wielkości komara.
- Tylko faceci - mruknęła Ada
- Tak dobrze znasz niby ludzkość? - Sandra skrzyżowała ramiona na piersi.
- Oczywiście- driada uśmiechnęła się w złośliwym uśmiechu odsłaniając brudne kły piranii (a może  zwykłego sandacza) - Nie jesteście pierwszymi, którzy próbowali tu łowić
- Oni pewnie też nic nie złowili - Kamil ponuro spojrzał na swoją prowizoryczną wędkę.
- W tym stawie w ogóle jest mało ryb - stwierdziła Klaudia zerkając w toń wody- O ile w ogóle są. Musisz to zarybić bo ci ekosystem padnie. Poproś jakiegoś leśnika czy kogoś- zerknęła na nie-najadę - Nagiej kobiecie o zębach pirani się nie odmawia
 Klaudia dość szybko przekonała się, że nie tylko się nie odmawia, ale też nie wypomina rybiego uzębienia. Zwłaszcza, gdy ów kobieta wie, jak się takowym posługiwać.




***

Byłam właśnie zajęta nicnierobieniem, gdy mój wzrok powędrował na półkę w pokoju. Patrzę na regał- Parandowski, zerkam na nocny stolik- Sapkowski, wodzę wzrokiem po zakurzonej półce- Pratchett. I stwierdzam: tak tego zostawić nie można. Biorę się w sobie, zmuszam do pracy leniwie lewitujące w wolnej przestrzeni resztki rozumu i piszę. Czytam i się załamuję. Przepisuję na komputer. Nie wszystko, bo mam wrażenie, że zaraz mi palce od stukania w klawiaturę odpadną. Czekam. I jak sądzę trochę mi to zajmie.
PS. To nie jest całość, no ale mówię (znaczy piszę), że nie wiem jak się przyjmie i czy w ogóle. Druga część EWENTUALNIE za tydzień. Chyba, że się wcześniej załamię i zmienię pomysł i zamiar całkowicie.
PPS. W czwartek post normalnie, chyba że nie.
 Z mojej osobistej strony: uważajcie, gdzie łowicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz