piątek, 22 kwietnia 2016

O wierceniu się przez sen

Wstałam z łóżka lewą nogą. Z przerażeniem zauważyłam, że czynię tak codzień. "Tak być nie może!"- wykrzyknęłam i przy porannym myciu zębów postanowiłam opracować nową strategię. Po pierwsze: czemu wstaję lewą nogą? Zawsze budzę się na prawym boku, czyli naturalnie wykręcając się na podłogę następuję nogą przeciwną. Zasypiam natomiast na lewym boku - przodem do ściany. W nocy w niewyjaśniony sposób robię obrót o 180° i ta-daa - ląduję niewłaściwą nogą na dywanie. Mogłabym spróbować zasypiać na  drugim boku. Wtedy jednak nie mogę zagwarantować, że będę wyspana, ani że w ogóle zasnę. Po obudzeniu za to będę lądować przodem do ściany, a obudzenie się na farbie malarskiej nigdy nie jest miłe. No i trzeba się wygrzebać z łóżka.  Mogę ostatecznie sprawdzać nogę przed wstaniem. Ale przecież to byłoby zbyt proste. Tym bardziej, że kolejność postawienia nóg na podłodze nie ma żadnego znaczenia. Ale nie będę mówić tego głośno, bo jeszcze ludzie się dowiedzą, że mają wpływ nie tylko na drobne rzeczy, jak humor z rana, ale całe swoje życie, więc ciiiii....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz