niedziela, 28 stycznia 2018

O nowym roku i innych dziwnych zbiegach okoliczności

 
 
"(...) ja jestem nowy rok przynoszę same nowe dobre dni..."
Nie czuję się inaczej, a dwa różne ptaki dalej podsuwają mi do uszu dziwne pomysły.
Gołębie zostały wyprzedane na śluby, więc to one zgodziły się założyć mi noworoczny wianek osobiście.

 
 
Mam 16 lat i pół.
Wbijam wciąż paznokcie w stół.
Kiepsko mi tu, uciec chcę,
stres dość ogranicza mnie.
Nie wiem nigdy co i jak.
Często mi współczucia brak.
Brak też wiary i pieniędzy,
żyję więc w podwójnej nędzy.
Chcę stąd nawiać, ale znowu
kroki wiodą w stronę domu
i zamknięcia w czterech ścianach
wraz z nauką do pytania.
Szukam sensu, lecz znajduję
tylko z wychowania dwóję.
Wciąż próbuje stać na nowo
się jednostka wyborową.
A wychodzi to co zwykle:
moje dziwne, różne cykle.

***
Nie było mnie, bo się zgubiłam w świecie tak zwanym rzeczywistym. Aż się zasmuciłam, zdając sobie sprawę, jak łatwo się do tej złudnej rzeczywistości przystosowałam. Znam na pamięć plan lekcji, zaczęłam planować, brać odpowiedzialność i szukać kompromisów, czyli robić te wszystkie rzeczy, które robią ludzie poważni, żeby uchodzić za przystosowanych i ludzie przystosowani, żeby uchodzić za poważnych. ble 
 
 Podsumowanie roku?
- zrozumiałam, że życie to nauka podejmowania złych decyzji,
- nie rozumiem natomiast dalej dlaczego,
- nauczyłam się, że warto od razu robić ładne zdjęcie legitymacyjne, a nie takie w dzień złożenia papierów do szkoły, bo proces wyrobienia nowej legitymacji wymaga dużo papierkowej roboty i kosztuje 12,89 zł (sic!)
- dwie pary dziurawych rajstop,
- obsikany przez kota dywan,
- stały uraz w psychice.
 
Postanowienia?
- brak.
 
   Nie chodzi wcale o to, że jest ze mnie tak wspaniała i niesamowita osoba, że już nie muszę się zmieniać. Nie. Po prostu w międzyczasie i tak się zmienię i realizowanie jakichkolwiek postanowień będzie się kłóciło z moim nowym bytem. (Jeżeli na przykład zostałabym gotem, to jak mogłabym realizować postanowienie częstszego uśmiechania się do ludzi?)
 
  Aż chciałoby się powiedzieć o 2017 "rok zmian", ale w moim przypadku byłoby to "życie zmian",  a jest to hasło tak uniwersalne to każdego, że żal je w ogóle wymawiać.
 
  Niech będzie lepiej, albo nawet gorzej. byleby jakoś było.
 
zdrówka - wracająca do żywych w internecie - autorka tego bezsensownego bloga
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz